Tajemniczy świat zakonny

virginity1Jakoś ostatnio z różnych stron dopadają mnie refleksje wokół życia zakonnego. Praktycznie zaraz po tym jak przeczytałam komentarz do książki pani Marty Abramowicz „zakonnice odchodzą po cichu” (pełny wywiad), byłam w duszpasterstwie akademickim z naszą prezentacją „życie zakonne od innej strony”. Pani Abramowicz próbuje udowodnić, że życie zakonne to w zasadzie ciche cierpienie i przemoc psychiczna, tymczasem przy okazji prezentacji, razem ze współsiostrą Alą, od wielu miesięcy staramy się walczyć ze stereotypami zakonnymi. Jeśli ktoś był na prezentacji i przeczytał wywiad lub książkę, to z pewnością musi mieć w głowie totalny dysonans. Wydaje się, że to dwa zupełnie przeciwstawne sobie światy!

Muszę przyznać, że nie byłam nigdy w innym zgromadzeniu, więc tylko jeden mogę ocenić od środka, ale znam wiele sióstr zakonnych z bardzo różnych środowisk i są to kobiety wielkich pasji, szalone dla Jezusa, a nie zastraszone ofiary losu. Coś mi się tu po prostu nie zgadza.

Myślę, że wiele może się tu obić o samo rozeznanie drogi życia. Jeśli ktoś podejmuje niedojrzałą decyzję o wstąpieniu do zakonu, to wielce prawdopodobne, że w niedojrzały sposób również będzie z niego uciekał. Polecam w tym temacie doskonały tekst o tytule „Jak nie zostałam karmelitanką?”. Nie można jednak wszystkiego zwalić na brak dobrego rozeznania, bo przecież to historie konkretnych kobiet, które coś przeżyły i zostały zranione.

Pytanie więc, gdzie leży prawda o życiu zakonnym, oprócz tego, że zawsze gdzieś po środku? Nie wiem. Jestem jeszcze młoda i mogę nie wiedzieć co mnie w życiu czeka. Wiem za to jedno – za każdym razem jak jestem w Warszawie i odwiedzam nasze najstarsze siostry, to widzę w ich uśmiechach i błysku oka szczęście w czystej postaci. Mimo masy trudności jakie przeżyły przez wszystkie lata zakonnego życia, mają dzisiaj w sercu radość, której zwykle nie widzę u innych kobiet w ich wieku. To jest dla mnie wyznacznikiem prawdy, bo to coś, czego absolutnie nie da się udawać.

O Ewa Bartosiewicz

Mam na imię Ewa. Z wykształcenia jestem informatykiem. Moją pasją jest Afryka, uwielbiam chodzić po górach, latać na paralotniach, robić zdjęcia i kręcić filmy, a przede wszystkim robić szalone rzeczy z szalonymi ludźmi dla Jezusa. Aby to wszystko się udawało muszę często zatrzymywać się, kontemplując spojrzeniem serca rzeczywistość nad filiżanką zielonej herbaty. Do czego i Was na tym blogu zachęcam.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Komentarz. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Tajemniczy świat zakonny

  1. ~~Niedojrzala pisze:

    „Jesli ktos podejmuje niedojrzala decyzje”… Siostro Ewo, minimum pokory wobec doswiadczenia innych (chocby Siostry poprzedniczek…), o ktorym nie ma Siostra najwyrazniej pojecia… Zwlaszcza, ze jest to doswiadczenie cierpienia z rodzaju tych, ktore najwyrazniej sa Siostrze nieznane… Naprawde minimum pokory… Choc zdaje sobie sprawe, ze najprawdopobniej za wiele wymagam…

  2. Teresa pisze:

    Myślę, że ma siostra wiele racji. Pierwsza sprawa to powołanie do zakonu. Nie każdy je ma. Druga rzecz to wybór konkretnej rodziny zakonnej: nie polecam „skakania z kwiatka na kwiatek”, ale też warto się nieco rozejrzeć – jest tyle w naszym Kościele charyzmatów i różnorodności w zgromadzeniach – dokąd prowadzi mnie Pan Bóg. Inna jeszcze sprawa to wyidealizowanie życia zakonnego. Myślę, że może być wspaniałe, ale wymaga, jak siostra słusznie napisała dojrzałości. Nie jest łatwo przeżywać życie w samym gronie (choćby najświętszych) kobiet. Ale z łaską Bożą wszystko jest możliwe. A ta radość najgłębsza może wypływać też z pokonania wielu przeszkód w życiu. Cieplutko pozdrawiam. Teresa

    • ~~Niedojrzala pisze:

      Jakiez to proste, oczywiste i milutkie… Ze tez na to te niedojrzale wszystkie nie wpadaja… Widocznie sa glupie no i oczywiscie niedojrzale…

  3. Zainteresowana pisze:

    Witam,
    od jakiegoś czasu myślami jestem ciągle przy Siostrach Sacre… z Pobiedzisk. Dowiedziałam się że można zamieszkać u Sióstr by zobaczyć jak żyją, jak posługują. Myślę o zamieszkaniu w zakonie, np. przez 2 m-ce, by choć przez chwilę rozpoznać się wewnętrznie. Czy jest to możliwe?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *