Daj się ponieść łasce

Przez ostatni tydzień dzielne niewiasty szybowały w przestworzach na chwałę Bożą,  odnajdując Jego obecność pośród rumuńskich krajobrazów i we wspólnocie. Rekolekcje paralotniowe zakończyły się nie tylko udanymi lotami, ale też pakietem łask, jakie każda z nas otrzymała w obfitości od Taty w Niebie.

Opanowując początki techniki paralotniarstwa, warto wiedzieć, że paralotnia lata sama. To znaczy, że jak wystartujesz i nic nie zrobisz, to ona sama zacznie stopniowo opadać i ostatecznie sama wyląduje. Początkujący pilot uczy się tego, że ma przede wszystkim nie szkodzić. Zbyt nerwowe ruchy i nieumiejętne hamowanie paralotni może spowodować nieszczęście. Nie wspominając już o próbach robienia efektownych akrobacji.

Wbrew pozorom, często w życiu najtrudniejszym nie jest zabranie się do roboty, ale przyjęcie tego, że warto czasem nie zrobić nic i pozwolić Bogu działać. Wielu świętych, począwszy od św. Piotra, przekonało się, że w wierze istnieje bardzo ważny punkt zwrotny. Następuje od wtedy, kiedy z postawy „jak mi wspaniale idzie naśladowanie Jezusa” przejdziemy na „cała łaska jest od Niego, ja mogę próbować nie przeszkadzać”. Oczywiście kolejnym etapem będzie dołożenie też nieco naszych starań, ale to musi przyjść pierwsze – świadomość, że w żaden sposób nie możemy zasłużyć na miłość Boga, bo to absolutnie darmowy dar. Brak naszej współpracy z łaską może się zakończyć nieprzyjemnym lądowaniem w krzakach, jednak pycha i brawura grożą czymś znacznie gorszym – śmiercią na miejscu.

Budząc się rano na przepięknych rumuńskich zboczach i kontemplując mgłę okrywającą dolinę, miałam w sobie pewność, że Dobry Bóg ma nas w swojej opiece i w swoim czasie doprowadzi nas do pełni szczęścia. Oby Mu tylko za bardzo nie przeszkadzać.

O Ewa Bartosiewicz

Mam na imię Ewa. Z wykształcenia jestem informatykiem. Moją pasją jest Afryka, uwielbiam chodzić po górach, latać na paralotniach, robić zdjęcia i kręcić filmy, a przede wszystkim robić szalone rzeczy z szalonymi ludźmi dla Jezusa. Aby to wszystko się udawało muszę często zatrzymywać się, kontemplując spojrzeniem serca rzeczywistość nad filiżanką zielonej herbaty. Do czego i Was na tym blogu zachęcam.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Paralotnie, Sacre Coeur. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Daj się ponieść łasce

  1. religijna pisze:

    Dzięki za ten tekst. Szczególnie o „nicnierobieniu” 🙂 Czasem nasze szamotanie bardziej przeszkadza niż pomaga. Także na modlitwie. Często wystarczy po prostu „być’ przed Panem…

  2. Monika pisze:

    Ja i moja koleżanka – byśmy się pisały na takie rekolekcje paralotniowy. Wspaniały pomysł. Nie wiedziałam, że cis takiego jest. Proszę o wycenę nformacje, kiedy następne będą

  3. Dawid52 pisze:

    Rekolekcje paralotniowe to piękna metafora naszej drogi duchowej. Stawianie pierwszych kroków w paralotniarstwie przypomina o tym, jak ważne jest, abyśmy nauczyli się ufać Bogu. Nie powinniśmy zbytnio dążyć do kontroli, ale raczej pozwolić Mu działać w naszym życiu.

    Świadomość, że wszelka łaska pochodzi od Boga, uczy nas pokory i zdania się na Jego wolę. W życiu duchowym równie ważne jest jednak, abyśmy współpracowali z łaską, dokładając własnych starań i nie przeszkadzając Bogu w Jego działaniu.

    Piękny tekst, zwraca uwagę jak istotne są aspekty duchowego wzrostu, takie jak pokora, ufność i świadomość, że miłość Boga jest darmowym darem. Kontemplowanie Bożej opieki nad nami w codziennym życiu pomaga utwierdzić się w wierze i wewnętrznym pokoju!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *