Dzisiejszy dzień od początku nie był zaplanowany. Głównym punktem programu miała być Msza o 8:30 (która nie trwała jednak 4h a jedynie 1,5h ;)) Potem poszliśmy na miasto w sumie bez większego celu, prócz tego tylko by sprawdzić cenę za matatu do Nairobi. Już na przystanku (tak, dalekobieżne autobusy mają tu przystanki!) czekały nas pierwsze atrakcje, bo trafiliśmy na jakąś demonstrację. Pewien miły człowiek zaczął nam tłumaczyć, że miało to związek z wczorajszym oświadczeniem prezydenta w sprawie bezpieczeństwa matatu i policja właśnie próbuje zatrzymać kierowcę, czemu przeciwstawia się szeroko pojęty tłum. Na szczęście zamieszki się nie rozpleniły za bardzo i bez problemu udaliśmy się do supermarketu. Tam zupełnie przypadkiem natknęliśmy się na Agnieszkę i Dominika (pracujących w Kenijskiej Arce, która tu działa w Effacie. więcej o nich na -> https://thekarolakfamily.wordpress.com/), którzy od razu zaproponowali nam zaproszenie na obiad do ich domu (tak, całej naszej jedenastce ;)) – jednak polska gościnność nie może równać się z żadną inną! Tak więc już dalsza część dnia została zaplanowana i przemiło spędziliśmy czas dopytując o nurtujące nas rzeczy z punktu widzenia przeciętnego polaka. Jakby wrażeń było mało, wracając do domu odwiedziliśmy mamę Allena (znanego niektórym organizatora MAGISu w Kenii w 2009). Zeszło nam się bardzo długo (niektórzy już wymiękali po kolejnej dolewce specyficznej kenijskiej herbaty z mlekiem i imbirem) i nierealne okazało się zrealizowanie pierwotnego planu przespacerowania się na Flora Farm piechotą. No cóż, może innym razem 🙂
Dziś mija też pierwszy tydzień mojego afrykańskiego czasu – dziękuję więc bardzo Wam za czytanie, za pamięć, za modlitwę i wsparcie. To bardzo ważne dla mnie że jesteście! Asante sana!`
Ewcia śledzę codziennie Twoje wpisy i rozpala się na nowo pragnienie we mnie pojechania do Afryki. Pozdrawiam serdecznie całą Wasza grupę.