Dziś święto bardzo mało znane – narodzenie Najświętszej Maryi Panny, czyli po prostu urodziny Maryi. Jak powiedziałam o tym w mojej najbardziej niesfornej klasie, to zaczęli śpiewać sto lat 😉
Tymczasem ja zupełnie niespodziewanie odkryłam dziś wielką głębię w tym prostym dniu. Zaczęłam myśleć o tym, że o ile rodzice Jezusa musieli mieć świadomość niezwykłości Jezusa – przecież począł się przy udziale Ducha Świętego – to jednak Joachim i Anna nie mieli żadnych podstaw, żeby przeczuwać, że ich córka będzie aż tak wyjątkowa. Wychowywali swoje dziecko zwyczajne, jak miliardy ludzi na całym świecie. A jednak wychowali Matkę Boga! To właśnie w tym domu wzrastała do tego, żeby kiedyś powiedzieć Bogu swoje „tak”. Jaka to niezwykła zwykła historia!
Czyż nie oznacza to dla nas niesamowicie dobrej nowiny? Jeśli tylko będziemy po prostu robić swoje, to kiedyś może się okazać, że odmieniliśmy bieg historii i wpisaliśmy się znacząco w plan zbawienia świata. Modlę się dziś o to, żebyśmy w naszej codzienności potrafili dostrzegać te chwile, kiedy drobne gesty czynione z miłością odmieniają rzeczywistość. A jest ich całe mnóstwo!
Nie ma nic zbyt małego, żeby Bóg nie mógł uczynić tego WIELKIM.
Ponieważ coś nie ma komentarzy, chciałbym przesłać Siostrze wirtualny uścisk dłoni. 🙂
Sto lat… sto lat…dzieciaki powiedziały wiele więcej niźli siostra w swoim wpisie. Siostra, ot zaczerpnęła z historii a oni, z serca zaczerpnęli, tak wierzę. Czasem, ostatnimi czasy mniej,biegam pośród łąk i zakładam sobie jakiś odcinek do przebiegnięcia. Bywa ,że chcę iść na łatwiznę a wtedy zapraszam Maryję, by pomogła mi dobiec i tak sobie biegniemy we dwie obok siebie. Realnie , prawdziwie, we dwie tylko więc ja też mogę zaśpiewać, sto lat….sto lat….bez banału, bez patosu, po prostu, dobrej koleżance, też od biegania.