Habit zamiast szminki #10 – życie ukryte

Niezmiernie ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że wśród wywiadów z zakonnicami znalazł się również taki z siostrą klauzurową. Moment, w którym wydawało mi się, że mogłaby to być moja droga, trwał zaledwie ułamek sekundy, często jednak do niego wracam gdy w codziennym zagonieniu budzi się we mnie głęboka tęsknota za tym, by więcej czasu poświęcać tylko dla Boga. Święta Magdalena Zofia chciała być karmelitanką, ale jej życie potoczyło się inaczej, bo Pan Bóg wezwał ją gdzie indziej. Myślę, że to jej pragnienie obecne jest mocno w naszej duchowości, która ciągle szuka głębi i pokazuje, że wszystko co robimy przeniknięte powinno być Bożym Duchem.

Rozmowa z s. Joanną Długą z zakonu Świętej Klary to ciekawy wgląd w ten najbardziej tajemniczy zakonny świat, do którego i ja nie mam wstępu. Piękna jest ta różnorodność w Kościele!

Czy do prowadzenia życia klauzurowego potrzebne są specjalne predyspozycje?

Najważniejszą predyspozycją, jaką trzeba mieć, jest powołanie do takiej formy życia. Chodzi o wewnętrzne przekonanie, że czyjąś drogą nie jest posługa bliźnim w taki czy inny sposób, ale forma oddania się Bogu, a poprzez to innym właśnie w klauzurze. Niewątpliwie ważna jest chęć podążania taką drogą, życiem dość radykalnym, w oddzieleniu i w klauzurze, w pokucie i ubóstwie, ciszy i milczeniu, na a doracji i słuchaniu Słowa, dziękczynieniu i wstawiennictwu, skupieniu i modlitwie. Warunkiem jest także otwartość na samego siebie, na innych i na Boga. Mówiąc o otwartości na samego siebie, mam na myśli fakt, że taka forma życia daje mocne doświadczenie spotkania się z samym sobą i poznania siebie bardzo dogłębnie. Równocześnie ważne jest doświadczenie otwartości na innych, z którymi sporo przebywamy, prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę, oprócz momentów, kiedy każda z nas idzie na spoczynek i jesteśmy osobno. No i przede wszystkim otwartość na Boga, bo dla Niego tu jesteśmy. Można też trochę żartobliwie powiedzieć, że nie można mieć klaustrofobii, bo żyje się w dość ograniczonej przestrzeni. Trzeba mieć także dobre zdrowie psychiczne. W naszym klasztorze przed wstąpieniem wymaga się stosownego zaświadczenia lekarskiego – chodzi o wykluczenie choroby psychicznej. Powiedziałabym jeszcze, że do klauzurowego zakonu trzeba mieć silną osobowość z racji tego, że – jak wspomniałam – wchodzi się w radykalne doświadczenie siebie połączone ze spotkaniem z innymi.

Czym różni się życie siostry klauzurowej od życia sióstr ze zgromadzeń czynnych?

Przede wszystkim, dotykając rozróżnienia między życiem czynnym a życiem klauzurowym, należy wyraźnie zaznaczyć, że klauzura jest wpisana w każde życie zakonne. Ale istotą naszego życia nie jest klauzura, lecz kontemplacja. To nasze życie jest życiem kontemplacyjnym w klauzurze. Klauzura ma nam pomagać w jego przeżywaniu i pogłębianiu. Życiem w coraz większej więzi z Bogiem. Dążeniem do tego, żeby On przenikał moje życie. Żeby moje myśli, uczucia, słowa, postawy były ukierunkowane na Niego. Temu ma służyć klauzura. Siostry w zgromadzeniach czynnych oddają się konkretnej posłudze bliźnim. W ten sposób wyrażają swoją bliskość i oddanie Bogu. Natomiast my, żyjąc w klauzurze i prowadząc życie kontemplacyjne, wyrażamy w inny sposób nasze oddanie Bogu. Jednocześnie poprzez taką formę życia jesteśmy blisko innych ludzi. Bo to nie jest tak, że będąc tutaj, zapominamy o świecie zewnętrznym i o innych osobach, które gdzieś tam borykają się z różnymi problemami. Powiedziałabym nawet, że jest wręcz odwrotnie. Jesteśmy bardzo blisko ich wszystkich. I choć nie widać nas na ulicy i nie widać nas w sposób zaangażowany, to jesteśmy. Myślę, że na tym polega zasadnicza różnica. Chodzi o to, że nie oddajemy się zewnętrznej aktywności, która charakteryzuje zgromadzenia czynne. Istotę naszego powołania wyrażamy w inny sposób. Tak jak Jezus, który przebywał z apostołami, był blisko ludzi, uzdrawiał, ale miał też wiele momentów, w których szukał odosobnienia i szedł na modlitwę. Tego też uczył apostołów. To jest droga naśladowania szczególnie nam bliska.

Chciałam zapytać właśnie o kratę. Komuś, kto pierwszy raz przekracza próg klasztoru klauzurowego, może się ona kojarzyć z jakimś podziałem, by nie rzec z więzieniem. Jak Siostra patrzy na tę kratę? Czego wyrazem jest to zewnętrzne oddzielenie? Przede wszystkim zastanawiam się, która z nas tutaj faktycznie jest za kratą (śmiech). Na to można spojrzeć również od tej strony. Wyobrażam sobie, że dla kogoś pierwsze spotkanie z kratą, w dodatku jeszcze zabytkową, jak nasza, może być trudne. Ale ta krata jest symbolem klauzury. Chodzi o pokazanie pewnej przestrzeni, która jest zarezerwowana dla Boga. To ma być przestrzeń sacrum. Przestrzeń szczególnej więzi z Bogiem. Klauzura ma za zadanie stworzyć sprzyjający klimat, aby wspomniana więź mogła się owocnie i twórczo rozwijać. Nie jest to przestrzeń jakiegoś oddzielenia czy odłączenia, na zasadzie: po jednej stronie jest lepszy świat, a tu jest gorszy. Nie o takie rozumienie chodzi, lecz o komunikat, który wyraża: „W ten sposób tu żyjemy, a nasze życie jest nastawione na Boga”. Taki jest przekaz kraty i klauzury. Życie po drugiej stronie kraty nie jest ani lepsze, ani gorsze. Jest po prostu inne. Krata wynika również z uwarunkowań historycznych, które na przestrzeni wieków się kształtowały. Dzisiaj nowoczesne klasztory klauzurowe niekoniecznie muszą mieć taką kratę. Chodzi po prostu o pewną przestrzeń, która oddziela jedną osobę od drugiej. Po to, żeby zaakcentować charakter życia w wyłączności dla Boga. To jest nawiązanie do tego, o czym mówiłam wcześniej: różnicy między życiem klauzurowym a czynnym – krata także wyraża tę różnicę. Chodzi o życie nastawione stricte na Boga. Jednocześnie nie oznacza to, że żyjemy tu w jakimś zamknięciu. Nas tu nikt nie zamknął (śmiech). Nikt nie trzyma nas pod kluczem. Weszłyśmy tutaj dobrowolnie i dobrowolnie tu jesteśmy. Nie trzyma nas tu żaden przymus. Krata nie jest po to, żeby ktoś nie uciekł, ale po to, żeby coś pokazać

 

O Ewa Bartosiewicz

Mam na imię Ewa. Z wykształcenia jestem informatykiem. Moją pasją jest Afryka, uwielbiam chodzić po górach, latać na paralotniach, robić zdjęcia i kręcić filmy, a przede wszystkim robić szalone rzeczy z szalonymi ludźmi dla Jezusa. Aby to wszystko się udawało muszę często zatrzymywać się, kontemplując spojrzeniem serca rzeczywistość nad filiżanką zielonej herbaty. Do czego i Was na tym blogu zachęcam.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Habit zamiast szminki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Habit zamiast szminki #10 – życie ukryte

  1. droga pisze:

    Patrząc na kraty w zakonach klauzurowych masa ludzi mówi – jak te siostry mają ciężko w tym zamknięciu, a tak naprawdę to my jesteśmy zamknięci 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *