Habit zamiast szminki #6 – sumienie i błogosławieństwo

Rozmowa z s. Augustyną Milej ze Zgromadzenia Sióstr Boromeuszek, która jest ginekologiem, była dla mnie ciekawa przede wszystkim dlatego, że sprowokowała mnie do refleksji na temat wartości wyznawanych przez współczesnego człowieka. W różnych kwestiach możemy się spierać, mieć różne poglądy, ale zasadniczo zwykle chodzi o różne sposoby osiągnięcia tych samych celów – by każdy mógł godnie i bezpiecznie żyć, ciesząc się wolnością. Jest jednak jakaś granica, do której dochodzimy, gdy chodzi o ludzkie życie. Dla części społeczeństwa prawem gwarantującym wolność będzie możliwość pełnego decydowania przez kobietę o swoim ciele, dla innych prawo do życia – również tej bezbronnej poczętej istoty, która jeszcze nie zdążyła się urodzić. I ta granica wcale nie przebiega równo między wierzącymi i niewierzącymi, ale gdzieś głębiej… Nie do końca wiem dlaczego nam się to tak rozjechało, ale zdecydowanie mnie to przeraża.

Poniżej fragment wywiadu o tym w jaki sposób postrzegany jest ginekolog w habicie.

Z jakimi reakcjami na przestrzeni lat spotykała się Siostra w środowisku medycznym i wśród pacjentek?

Z bardzo różnymi. W środowisku pacjentek w większości dobrze. Mimo wszystko czas ciąży i porodu dla ludzi poważnie myślących to jest czas dużego ryzyka. Chyba że ktoś zupełnie nieświadomie podchodzi do życia. Wiele razy spotykałam się z tym, że pacjentki, najczęściej przy porodach, kojarzyły habit z jakimś błogosławieństwem. A jak ktoś przychodził po antykoncepcję, to trudno, rozczarowywał się.

Co wtedy Siostra odpowiadała i co słyszała?

Różne rzeczy. Niektóre przykre. Niektóre agresywne. Czasami nic nie słyszałam. Odpowiadałam: „Szanuję pani poglądy, ale proszę, żeby pani uszanowała moje. Ja pani tego nie przepiszę. Wiem, że bym pani zaszkodziła, a jestem lekarzem i szkodzić pani nie chcę ani nie mogę”. Jeśli chodzi o środowisko lekarskie, bardzo ciekawą sytuację miałam kiedyś podczas kilkudniowego kursu dokształcającego dla ginekologów. W hotelu dostałam pokój dwuosobowy. Przyjechałam pierwsza. Pomyślałam, że wieczorem poczekam na współlokatorkę w pokoju, żeby się nie wystraszyła. Wiem, że może to być dla niej niecodzienna sytuacja. Pani doktor weszła i od progu wykrztusiła: „Ale ja jestem niewierząca”. Na co ja odpowiedziałam: „Ja jestem wierząca, ale może tydzień przetrwamy?”. Pani doktor pokręciła się trochę, wzięła walizkę i powiedziała: „Idę zobaczyć, czy mojemu koledze przydzielono księdza” (śmiech). Na tym kursie było nas wielu. Wiele różnych osób ze mną rozmawiało, ale ta pani tylko z boku mnie obserwowała.

Czy spotkała się Siostra z opiniami, że fakt, iż jest Siostra katolicką zakonnicą, odbiera Siostrze profesjonalizm?

Raczej takie głosy zasłyszałam gdzieś, niż ktoś wyraził je bezpośrednio. Kiedyś w przedsionku przychodni, gdzie przyjmuję, usłyszałam: „To czemu taką specjalizację wybrała, skoro nie przepisuje antykoncepcji? Mogła sobie internę zrobić. Jak jest ginekologiem, to powinna wszystko przepisywać”. Może więc nie tyle chodzi o kwestię profesjonalizmu, ile o rozpowszechnione dziś w wielu środowiskach przekonanie, że w tym zawodzie nie należy kierować się sumieniem.

O Ewa Bartosiewicz

Mam na imię Ewa. Z wykształcenia jestem informatykiem. Moją pasją jest Afryka, uwielbiam chodzić po górach, latać na paralotniach, robić zdjęcia i kręcić filmy, a przede wszystkim robić szalone rzeczy z szalonymi ludźmi dla Jezusa. Aby to wszystko się udawało muszę często zatrzymywać się, kontemplując spojrzeniem serca rzeczywistość nad filiżanką zielonej herbaty. Do czego i Was na tym blogu zachęcam.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Habit zamiast szminki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *