Plany, plany, plany…

Wczoraj był dziwny dzień. Podczas gdy na Okęciu lądował kapitan Wrona, ja czekałam w strugach deszczu na transport do domu, czytając artykuł w kenijskim Daily Nation o kradzieży studzienek kanalizacyjnych w Łodzi… Zaiste dziwny dzień. Może po to, by przypomnieć, że święci byli ludźmi z krwi i kości. Czasami całym sercem robili to co zostało im powierzone w codziennych obowiązkach… a czasami po prostu mokli na deszczu…

Ja dziś kolejny dzień w Departamencie PRowym. Wiele nie ma tu co opisywać, bo to dział zajmujący się przyjmowaniem zagranicznych i krajowych gości, przygotowywaniem materiałów o Saint Martin i dbaniem o szeroko pojętą współpracę z innymi organizacjami. Ja znalazłam się tu na dwa tygodnie wyjątkowo za sprawą tego w czym teoretycznie powinnam się odnajdować, czyli komputerów 😉 Robię dla nich małą bazę danych gości, żeby mieli w jednym miejscu informacje o odwiedzających. Żebyście nie myśleli, że w tym czasie nie czekają mnie żadne wyzwania, powiem, że zdecydowałam się bazę zrobić zgodnie z ich życzeniem w Accessie 😉

W międzyczasie pojawiły się nowe propozycje i zaczął się klarować plan na to co dalej. Z planów na przyszłość najbliższą – jutro zaraz po pracy pakuję plecak i udaję się do Nairobi, a potem nocnym autobusem do Mombasy na weekend z tutejszym Magisem. Spodziewajcie się obszernej relacji z tego wydarzenia w okolicach wtorku.

Co do dalszej przyszłości, nadeszły w końcu dobre wieści z Nairobi, że będę mogła na czas jednego trymestru zostać panią nauczycielką 🙂 Szkoła st. Aloysius  to liceum założone przez jezuitów dla młodzieży ze slumsów Kibera, których nie stać na edukację. Mają dla mnie całkiem sporo propozycji, w tym uczenie informatyki (cokolwiek to znaczy w takiej szkole ;)) Wygląda więc na to, że będzie to zupełnie inny czas niż w SM, kiedy będzie dużo okazji, żeby dawać i się dzielić. Start 4 stycznia!

O Ewa Bartosiewicz

Mam na imię Ewa. Z wykształcenia jestem informatykiem. Moją pasją jest Afryka, uwielbiam chodzić po górach, latać na paralotniach, robić zdjęcia i kręcić filmy, a przede wszystkim robić szalone rzeczy z szalonymi ludźmi dla Jezusa. Aby to wszystko się udawało muszę często zatrzymywać się, kontemplując spojrzeniem serca rzeczywistość nad filiżanką zielonej herbaty. Do czego i Was na tym blogu zachęcam.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Afryka, Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *